Pułtusk, moje miasto rodzinne
PrzezSylwia
Polubiliśmy się na nowo dopiero podczas choroby mamy. Kilkugodzinne spacery przypomniały piękne miejsca, zaszyte za kładkami, ogródkami działkowymi ….miasto, które jakby nie specjalnie zabiegało o turystów…. Trochę zastygłe w przeszłości…(celowo?), gdzie na najdłuższym rynku w Europie możesz nadal kupić cebulę i koperek, bieliznę i firanki… i suszone, piękne kwiaty jak z babcinego ogrodu.
Miasto kryjące dziecięce fascynacje, pierwsze zauroczenia jak i demony.
To miasto z piękną historią, gdzie ciekawe miejsca naznaczone są obecnością takich osób jak chociażby Napoleon, Krzysztof Klenczon, Piotr Skarga, Wiktor Gomulicki..
Pułtusk nazywany jest Wenecją Mazowsza, kryje dziewicze rejony Narwi, otoczone obszarem Natura 2000. To też słynny Dom Polonii, który może stanowić cel odwiedzin sam w sobie, ale też być zaczątkiem eksploracji po Narwi lub jej brzegu. Baj łódka, kajak, rower, nogi….
Dla mnie to miejsce dzieciństwa, dorastania, szkół, pierwszych przyjaźni. Ale też miejsc i uczuć, smaków, zapachów z tym związanych.
I myślę nieraz skąd bierze się ta tęsknota? Za Pewexem, sklepem z kasetami, pasmanterią czy blaszakiem z artykułami papierniczymi….? Gdzie często wizyta sprowadzała się wyłącznie do oglądania witryn sklepowych, nie samych zakupów… Czy to efekt niedostatku, aż tak wielkiego, że czegoś tak baardzo pragnęło się i nie było tego w zasięgu ręki ani portfela?
Czy też może obecny, duży wybór unieszczęśliwia? A może to już po prostu zupełnie inna bajka?
Jak jest u Was ze wspomnieniami? Piszcie. Czekam na wieści. I na wieści pułtuszczan również!