Lekkoduszny akt inspiracji
PrzezSylwia
Zapach i smak to za mało, by wspominać o ubiegłorocznych (2023 r.) targach wyłącznie w tych kategoriach. Bardziej szum otwieranych bąbelków, dźwięk otwieranych korków, …….z jednej i z drugiej strony…gwar osób, radość i wszechogarniający uśmiech…. I oceny. Ja zrobiłam swój własny przegląd winnic i win. Inspiracyjnie, poznawczo, z przyjemnością. A ponieważ boska sentencja „nie mogę przejmować się tym co mówią inni, bo innych jest dużo i każdy mówi co innego”, jest …boska, dlatego swoje doznania degustacyjne zostawię…. dla siebie.
Niemniej….im dalej w winnicę tym więcej refleksji 😊. Co znaczy dobre i złe wino? (i nie mówię tu o wadach wina). I czy jest lepsza definicja dobrego wina niż ta, że dobre wino to te, które nam smakuje?
Moje obserwacje są jak typowa odpowiedź socjologa tj. „to zależy”. A dodam, że obserwować i doświadczać uwielbiam. Nasze polskie wina są tak samo dobre i tak samo niedobre jak inne (innej narodowości). Smakują zarówno wybitnie jak i wybitnie nie smakują. Są zróżnicowane. Jak osoby, które je tworzą, jak ideologie które nimi (nami) kierują. Jak kubki smakowe, będące w posiadaniu znawców wina, jak również ich odmienność i inne poczucie tego, że coś zasługuje na atencję a coś nie. Jak opinia, która potrafi wznieść wino na piedestał i jak druga, która z tego piedestału spycha a tyczy tego samego napoju.
Dla mnie to wniosek ciekawy, bo nie tyle pokazuje, w którym kierunku iść winiarsko. Pokazuje raczej w jakim nie. Nie wbrew sobie, więc nie dla chemii, nie dla dodatków nie mających nic wspólnego z naturalnością. Tym samym więc często nie dla tak zwanej powtarzalności wina, bo wiadomo…pogoda, etc. Zatem odmienność, różnorodność, gust, preferencje. Czy to rządzi światem winiarskim? Jeśli tak, to ze spokojem lecę na wino. Robić wino. Degustując wino. Z innymi. Co też lubią. I lubią siebie. I innych.