Klik klik
PrzezSylwia
Po 6 godzinach cięcia winorośli dziś, czyli w dniu, który pojawia się co 4 lata, już nic innego nie słyszę. Klik, klik.
Ale proszę Państwa, nie żebym narzekała. A przynajmniej nie aż tak! Po pierwsze chciało się już wyjść do roślin? Chciało! Chciało się użyć powietrza? No tak. Po drugie, o luuudzie. Mamy nowy sprzęt! Sprzęcicho, raczej. Elektryczne sekatory z akumulatorem. Sztuk 5, takie szaleństwo. Był strach, nie powiem, żeby paluszki w rzędzie nie zostały, ale niee. To mega precyzja i ułatwienie. Naprawdę, choć po moim rzędzie nie widać było, żeby jakoś szło mi rewelacyjnie, bo byłam ostatnia. Co niektórzy popisywali się 😊, nie wiedzieć czemu 😊, kończąc jeden rząd i już doganiając mnie w drugim, a ja nadal, uparcie i chyba jednak nieco ślamazarnie tkwiłam w nr 6.
W każdym razie jedna z najważniejszych prac rozpoczęta i…kiedy kończę ten tekst - już zakończona -, po 4 dniach cięcia ręcznego i uprzednim dwudniowym cięciu sekatorem mechanicznym. Ha! Wow! 3 marca 2024 jesteśmy po cięciu! Rekord, bo zazwyczaj trwało to 2 tygodnie!
Rok temu pisałam na fb, że cięcie sprzyja odchudzaniu. Ręce trzęsły się od ruchów sekatorem, że nie można było do ust trafić widelcem, a w tym roku? Nawet ruchy kieliszkiem szły dość precyzyjnie, góra dół i przed siebie. W dodatku do połowy pełnym! A ponieważ człowiek patrzy na świat optymistycznie, kieliszek jest zawsze do połowy pełny! Czy tam szklanka. Nie będę się spierać. Po prostu to zależy jakie szkło się preferuje. O!
Klik, klik.
Nie będę udawała kogoś innego czy też tego, że znam się na uprawie winorośli, tym bardziej na wszystkich procesach, etapach przycinania……….mnie po prostu interesuje, fascynuje efekt końcowy:-))
Jakkolwiek to zabrzmiało, to z Twoich słów „bije” pasja, profesjonalizm i radość tworzenia. Może nie było to zamierzone, ale to widać:-) Nie to żebym komuś „słodziła”. To niesamowite jak zmieniły się czasy, My – Kobiety (coś chyba tak ten dzisiejszy dzień na mnie wpłynął), jak inaczej patrzymy na wino, Winiarki, jak rozwija się kultura picia wina polskiego, jak inaczej myślimy o winie – już nie tylko przez pryzmat samego trunku, ale też jak rośnie, jak pachnie, jak się różni, jak można nim zmieniać potrawy……A przy tej okazji dnia dzisiejszego, zasadnicza myśl: czy kobieca ręka, zmysły, podejście do winorośli, kreatywność, sprawiają że wino stworzone przez Kobietę jest inne? Niesamowite jest też to, że Kobiety inaczej „widzą” wino, inaczej je smakują, inaczej czują. A jakby tak kiedyś zebrać grupkę tak pozytywnie „nakręconych” babek i pomyśleć, porównać ten sam szczep, ten sam rocznik, czy nawet jakiś kupaż, ale z spod ręki Kobiety i Mężczyzny?????
To ciekawe, czy wino, które wychodzi spod ręki kobiety i mężczyzny smakuje inaczej? Nie mam pojęcia :). Sądzę, że często to co pijemy jest połączeniem pracy i kobiety i mężczyzny. Bo „robić wino” to wiele procesów, a później wiele prób doboru właściwych proporcji (jeśli mówimy o łączeniu odmian bądź roczników). Wino nie ma płci a pojmowanie wina i przez kobietę i przez mężczyznę może być wyrafinowane. Albo wcale nie. Tak zauważam odkąd bliskie stało się dla mnie winiarskie poletko.
A pasja…..ona jest, ogromna. I nie słabnie, o nie! I cieszy mnie, że to widać :). Bardzo. I oczywiście piszę się na degustację :). Ślę pozdrowienia 🙂