Zabawy dzieciństwa

Czy Wy, podobnie jak ja, tak macie, że na wspomnienie zabaw dzieciństwa rozlewa się po ciele przyjemne ciepło i wstępuje energia połączona z iskierkami w oczach?

Wierzę, że każdy z nas coś takiego ma!

Ja wychowałam się w bloku, od zawsze w bloku a wakacje spędzałam na wsi u babci (ale o tym będzie osobny wpis). Blok przy bloku oznaczało jedno! Dużo znajomych, placów zabaw, piwnic, piaskownic i miejsc do chowania (się).

Moje pierwsze wspomnienie o tym, co lubiłam robić to: granie w gumę. Bożżeszsz…..jak ja to uwielbiałam. Najlepiej, gdy były jeszcze dwie osoby do gry, które „trzymały” gumę i była mała rywalizacja. Ale jeśli nie, to też noł problem, bo np. były równoległe słupki koło bloku i też dawały radę. Dawały też radę dwa krzesła w pokoju….. serio! A, że mieszkaliśmy w na parterze, nikomu nie przeszkadzałam skakaniem. Oprócz mamie, która bała się zawsze, że się spocę. Też serio!

Ile to gum kupowało „się” w pasmanterii. Na metry. A jak była np. różowa, to aż szkoda było deptać!

A jak nie guma to co?

Skakanie, wieszanie się na trzepaku, robienie fikołków, wiszenie głową w dół. Ale uwaga! Tylko nie w soboty. Bo w soboty wszyscy (prawie, bo rytuał był), brali się za trzepanie dywanów. I  wtedy zazwyczaj były inne zabawy i gry zespołowe. Jak na przykład chowanie się i gonitwy po piwnicach w blokach, choć też wiadomo, że nie wolno było! Poza tym miało to jakiś wątek horroru, bo jak nas ktoś zamknie…. jeśli tam są szczury i nas zjedzą, albo czeka ktoś jak Freddie, który czekał w autobusie…. (to był Freddie w ogóle?).  

Co ciekawe zabawą w dzieciństwie było…. granie scyzorykiem w piaskownicy….podrzucało się nożyk albo scyzoryk i wyznaczało terytorium swojego państwa? Daję znak zapytania, bo nie wiem, nie pamiętam dokładnie… Ja nie pamiętam, ale może WY pomożecie? Poza tym, mówić mi szybko, jakie były Wasze zabawy dzieciństwa. Chętnie poznam i zaczytam się w Waszych opowieściach.

Zdjęcie: Patryk Szadkowski

Podobne wpisy

5 komentarzy

  1. Pewnie,że tak🙂🙂🙂Trzepak,skakanie przez gumę,kapsle,górki,gra w klasy,dwa ognie,w zbijaka,chlapanie się w kałużach,bieganie po deszczu,itd.Wspomnienia tych dni na nowo wywołują uśmiech,a iskierki w oczach znowu płoną😀😀😀Właśnie odmłodniałam o 100 lat.A,i zapomniałabym o pierwszych krokach w winiarstwie🤣wino z chabrów-ktoś jeszcze prowadził takge eksperymenty🤔

    1. O rety, kapsle! To było COŚ! No i kałuże, ale to tylko w ukryciu przed rodzicami! Wino z chabrów? ciekawe…..To musiał być pionierski projekt :). Widziałam już chabry tej wiosny, może spróbuję?

  2. oj tak granie w gumę… to było cos🙂 jej… chyba z chęcią bym sobie pograła heh u nas mieliśmy to samo jak nie było dwóch osób do trzymania gumy to mieliśmy taki metalowy słupek przy bloku i super się sprawdzał jako brakującą osobą to zaczepiania gumy😁 pamiętam tez grę w chowanego… długo się szukaliśmy zważywszy na to że mieszkalimy w bloku a wokół park, pełno dużych drzew… Oj to były czasy… no i jakoś wtedy nie było tabletów, telefonów, ciągłego oglądania tv… potrafiliśmy się zebrać, spotkać spędzić super czas… a wieczorami ciężko mama miała nas zwołać do domu😁 Sylwia dzięki ze przypomniałaś nam ten super czas, fajnie powspominac😘

    1. O tak,słupek,pień drzewa,itd,jeśli brakowało osoby.No i chowany:klatki,piwnice,wszystko co możliwe.Chyba technologie,choć pożyteczne-czasami,trochę „ukradły” młodych z uroków beztroski,swobody,takiej lekkości.Więc tym bardziej ceńmy to co zostało w naszej pamięci,wspomnienich którymi dzielimy się za pośrednictwem np.technologii🤷‍♀️paradoks czasów!I cóż,to że pamiętamy świadczy o tym,że jesteśmy dalej młodzi😁😄😆

    2. Wspaniale i co ciekawe, rodzice nie trzymali nas na smyczy, a my, po całodziennych wojażach wracaliśmy cali do domu….Zdrowi i szczęśliwi i z przyjaźniami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *